Tym razem w moje ręce wpadł stary drewniany stół. Kiedyś
lakierowany w kolorze wiśni z wypełnieniem z białej laminowanej płyty. Z czasem
płyta zaczęła gdzieniegdzie odstawać. Moja starsza siostra około 8 lat temu
wyszlifowała go i pozbyła się szpecącej płyty. Pomalowała go na brązowo i na
tym koniec. Przez lata stał na strychu czekając na decyzję czy go wyrzucić czy
jeszcze trzymać. Nie był nikomu potrzebny.
Zabrałam go do siebie, ponieważ stwierdziłam, że przydałby
mi się większy stół (na minimum 6 osób). Miałam identyczny, ale czteroosobowy, (który
przerobiłam na stolik kawowy – o czym napiszę w innym poście).
Mój nowy stół miał dziurę po laminowanej płycie, a akurat przywiozłam sobie deski na płotek, które idealnie wpasowały się w dziurę (no cóż płotek musi poczekać). A skąd te deski? Na strychu u rodziców stało sosnowe nieużywane łóżko, a właściwie leżały deski do złożenia łóżka.
Listewki z dna łóżka poukładałam i docięłam na wymiar dziury po laminowanej płycie.
Po docięciu wszystkich listewek przykleiłam je na klej, wybrałam klej do drewna wikolowy, dlatego że producent zapewnia, iż „produkt jest niezwykle bezpieczny, po wysuszeniu nie wydziela szkodliwych dla zdrowia substancji”. Do tego jest w wygodnej buteleczce, dzięki czemu bez brudzenia sobie rąk wycisnęłam klej.
Następnie zaczęłam szlifować z początku grubym papierem ściernym, czyli o niższej granulacji by łatwiej było wyrównać listwy. A potem prawie gładkim papierem ściernym żeby wygładzić powierzchnię blatu.
Z racji, że szlifowałam stół w domu podłączyłam szlifierkę pod odkurzacz, do którego trafiał cały pył.
Jak stół był już cały gładki mogłam zabrać się za malowanie. Na początek zabezpieczyłam taśmą malarską wewnętrzną część blatu. Do malowania brzegów wybrałam lakierobejcę dekoracyjno-ochronną. Producent zapewnia, że ma żelową konsystencję, dzięki czemu nie kapie podczas malowania. Sprawdziłam i potwierdzam, jest gęsty i dobrze się go nakłada.
Po dobie schnięcia przeszlifowałam brzegi blatu raz jeszcze gładkim papierem ściernym. Nałożyłam drugą warstwę lakierobejcy i odczekałam kolejną dobę. Po tym czasie zabrałam się za wnętrze blatu.
Deski pokryłam bezbarwnym olejem do blatów, ponieważ
przeczytałam, że jest odporny na plamy, tłuszcz i działanie wody oraz
pozostawia efekt surowego drewna. No cóż sprawdzę i się przekonam, w razie
potrzeby zostało mi jeszcze pół opakowania oleju. Olej wcierałam szmatką.
Po paru godzinach nałożyłam drugą warstwę oleju.
Stale piszę o blacie, ale oczywiście nogi stołu też odświeżyłam. Zeszlifowałam gładkim papierem ściernym i przemalowałam lakierobejcą.
Koszy:
Lakierobejca Dekoracyjno-Ochronna Vidaron 0,2l 12,50
zł
Olej do blatów kuchennych 0,5l 36,60zł
Klej do drewna Wikolowy 0,25l 3 szt. x 8zł
Papier ścierny 4szt za 9zł
Papier ścierny 4szt za 9zł
Narzędzia:
Wyrzynarka, szlifierka, odkurzacz przemysłowy, pędzel, szmatka do wcierania oleju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz