6 lip 2016

Kim jestem?



Mam to szczęście, że wychowałam się na wsi i wiem, że mleko pochodzi od krowy, a nie z biedronki. Mało tego, miałam też okazję wydoić krowę. Gdy siostrzeniec miał niecałe cztery lata zapytałam go skąd się bierze mleko: z krowy czy z biedronki? Zaczął się śmiać, a gdy dodałam, że ciocia doiła krowę w dzieciństwie to powiedział swojej mamie: „Mamo ciocia jakieś dziwne rzeczy opowiada”.


Z racji, że rodzice mieli małe gospodarstwo, a w nim: krowy, kury, kaczki i świnie to poznałam smak mleka prosto od krowy, jaja z wolnego wybiegu i smaki domowych wyrobów. Z mleka robiliśmy masło i maślankę w maślnicy. Z mleka też powstawała śmietana, zsiadłe mleko i twaróg. A co się działo ze świnkami zachowam dla siebie:) 
Przypomniała mi się właśnie historia kaczej rodziny: jedna z kaczek wysiadywała swoje jaja, wszystkie oprócz jednego już się wykluły i mama kaczka zostawiła to jedno by zająć się resztą. Moja mama zabrała do domu to jajko i położyła w szmatce na przykrywce garnka gotującej się zupy. Godzinami gapiłyśmy się z siostrami w jajko czy już się wykluwa mała kaczuszka. Jaką stratą byłoby przegapić taki moment. W końcu jajko zaczęło pomału pękać, a my piszczałyśmy z radości. Choć mała kaczuszka trafiła od razu do swojej kaczej rodziny.


Następną rzeczą, którą pamiętam z dzieciństwa jest miód z mleczy, czyli z mniszka lekarskiego. Pamiętam jak mama wysłała nas na pole i powiedziała, co mamy zbierać, a potem z główek mleczy gotowała miód. Taki miód ma wiele zalet: leczy przeziębienia, poprawia odporność, obniża poziom cholesterolu, ułatwia trawienie, itp. Teraz już nikt z Nas nie zawraca sobie głowy robieniem miodu.

W ogrodzie mieliśmy drzewa wiśni i śliwek. Czasem by zebrać najlepsze owoce chodziłyśmy ze starszą siostrą po dachu warsztatu taty, gdy nikt nie patrzył (tak nam się wtedy wydawało). Nie raz przez chodzenie po drzewach wracałyśmy posiniaczone i podrapane do domu. Czasem utknęłyśmy na jakimś drzewie, ale honor nie pozwalał nikomu zawołać dorosłych na pomoc. 


Rodzice nauczyli nas od małego zaprawiania, robienia kompotów, zapasów. Zapasy robiliśmy też w przypadku zakupów. Rodzice nigdy nie kupowali np. 1kg cukru czy 1kg mąki, zawsze wszystko było w zgrzewkach. A wszystko, dlatego że do sklepu był kawałek drogi. Gdy mama np. robiła ciasto i skończył się proszek do pieczenia to każdy uciekał gdzie pieprz rośnie byleby zniknąć z pola widzenia. Kto pierwszy został zauważony ten wsiadał na rower i pędził do sklepu.


Do szkoły miałyśmy około 2,5km, czasem chodziłyśmy pieszo, a czasem jeździłyśmy na rowerach. W zimę trzeba było wychodzić godzinę szybciej, bo można było utknąć w zaspie. Nasza droga do szkoły prowadziła przez środek pola, bywało, że wpadałam do pasa w śnieg w jakimś rowie, bo ścieżki były tak zasypane, że nie było ich widać.


Pamiętam, że gdy byłam młodsza wolałam siedzieć w garażu i pomagać tacie przy naprawie auta. Ciekawsze było dla mnie podawanie narzędzi, zaglądanie pod samochód, czy pod maskę niż gotowanie, zmywanie i robienie innych rzeczy typowych dla dziewczyn. 

Pamiętam też, że już w dzieciństwie z siostrą lubiłyśmy robić przemeblowania. Z braku narzędzi za młotek służyły nam buty mamy, najczęściej były to szpilki. Och jak ciężko było trafić cienkim obcasem w gwoździe. 

Nie wychowałam się na znanych markach odzieżowych, jedyną marką, jaką znałam było „made by mama”. Moja mama jest krawcową, więc zarówno my jak i nasze lalki miałyśmy ubrania szyte na miarę. Nie uczyłam się szyć, bo od tego była mama, ale tak się napatrzyłam, że coś tam jednak potrafię:) 

A teraz, kim jestem?

Pracownikiem biurowym, który na obcasach (12cm) i w eleganckiej sukience (zazwyczaj) spieszy do pracy. Za to po pracy zakładam strój roboczy i wymyślam, co by tu zrobić i przerobić.

Ten post dedykuję mojej młodszej siostrze, która nie ma tyle wspomnień, co my ze starszą siostrą. Do miasta przeprowadziliśmy się, gdy miała 8 lat, ja miałam wtedy 13 lat.

Pozdrawiam NINA :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

drewniany dekoracyjny stolik na korytarz

Zrobienie stolika od podstaw to jedno z ostatnich wyzwań jakie sobie niedawno zaplanowałam. I jestem mega zadowolona z efektu końcowego:) Za...